A gdyby tak... odczarować brukselkę? A może zaczarować? Hmmm... W każdym razie w tym wydaniu jest bossska :D
Ja jadałam brukselkę, choć nie była moim ulubionym warzywem. Mój mąż zaś na samo wspomnienie dostawał nudności ;) Do czasu. Któregoś dnia postanowił z rozsądku spróbować ją zjeść. Wynalazł więc w internecie kilka przepisów i stworzył swoją wersję na ich podstawie.
Najpierw podgotowuje brukselki w wodzie - ok. 15 minut. Następnie na oleju podsmaża starty czosnek z przyprawami i ziołami [od biedy i bez ziół da radę ;) ] i wrzuca do tego odcedzoną brukselkę. Podsmaża tak, aby zielone główki [tudzież półgłówki ;)] się zrumieniły[na zdjęciu są wyjątkowo słabo zrumienione].
Taka brukselka z pewnością świetnie sprawdzi się jako dodatek do obiadu, ale my zjadamy ją samą, ewentualnie z jakimś pieczywem. Jeśli nie znacie takiego sposobu, to spróbujcie koniecznie. Nawet jeśli nie przepadacie za brukselką.
Komentarze
Prześlij komentarz